Wzniesiony w latach 1884–1886 wg projektu Karola Kozłowskiego gmach lubelskiego teatru należy do najstarszych budynków teatralnych w kraju. Inicjatorami jego budowy byli lubelscy przemysłowcy, bracia Adolf i Juliusz Frickowie, a wznieśli go „Lublinianie – sobie” ze składek społecznych na rzecz spółki cywilnej „Teatr Lubelski”. Otwarty uroczyście 6 lutego 1886 r. był wówczas jednym z najpiękniejszych i najnowocześniejszych teatrów w Europie. Bogata sztukateria i złocenia, malowane plafony westybulu i sali widowiskowej pędzla Feliksa Teplickiego, malowana reprezentacyjna kurtyna autorstwa Naramowskiego i Sandeckiego dopełniały „całości przepychu”.
W ciągu swojej długoletniej historii teatr lubelski nosił różne nazwy.
TEATR NOWY (luty – sierpień 1886)
W odróżnieniu od Teatru Starego przy ul. Jezuickiej miał to być teatr stały, ze stałym zespołem i ambitnym repertuarem, na wzór teatrów w Krakowie, Lwowie i Warszawie. Szybko okazało się, że wypełnienie 800 miejsc widowni w 40–tysięcznym mieście graniczy z cudem, jak i utrzymanie całego gmachu teatru, egzystującego tylko dzięki wpływom kasowym. W ferworze ogólnej radości „zapomniano” bowiem, że stałe teatry w Galicji i Warszawie zabezpieczone były materialnie przez dotację władz zaborczych. Józef Puchniewski, pierwszy dyrektor Teatru Nowego, który podpisał kontrakt dzierżawy na 3 lata, już w czerwcu zrezygnował z jego prowadzenia. Od nowego sezonu zmieniono więc nazwę i statut teatru, wprowadzając umowy dzierżawowe.
TEATR ZIMOWY (wrzesień 1886 – lipiec 1906)
Do roku 1894 dyrekcja i Towarzystwa teatralne zmieniały się co sezon, bardzo często kończąc go wcześniej niż przewidywała to umowa i przeważnie z „ujemnym saldem”. Teatr, z którym wiązano tyle nadziei coraz bardziej podupadał. Doszło nawet do tego, że sezon teatralny 1890/91 trwał zaledwie dwa miesiące – wówczas to Lublin oklaskiwał Helenę Modrzejewską. Jak się okazało, były to jej ostatnie występy na terenie Królestwa, wydany w 1895 r. najwyższy nakaz carski zabraniał jej na zawsze wjazdu w granice rosyjskie.
I oto w roku 1895 „zdarzył się cud”. Felicjan Feliński dokonał sztuki niebywałej. Był bowiem pierwszym, który przetrwał w Lublinie trzy kolejne sezony zimowe. Był to również ewenement na szeroką skalę – dotychczas żaden dyrektor nie utrzymał się na prowincji tak długo. Już pod koniec jego pierwszego sezonu mieszkańcy Lublina przyznali mu „subsydium z dobrowolnie zebranych składek”. Jak tego dokonał? Postawił na nowości i gościnne występy, do tego staranne opracowanie wystawianych sztuk, dbałość o wizualną stronę spektaklu. Wielki repertuar wystawiał jedynie wówczas, gdy udało mu się pozyskać odpowiedniego aktora. W repertuarze przeważały współczesne komedie społeczne, sztuki naturalistów i symbolistów. Wprowadził na lubelską scenę dramat niemiecki (H. Sudermann, G. Hauptmann, A. Schnitzler). Wystawił dwie odsłony zabronionej w Królestwie Balladyny J. Słowackiego (1898) – czy było to przeoczenie kancelarii Gubernatora do dziś pozostaje tajemnicą. Dyrektor dokonał także pierwszej lubelskiej „teatralizacji” DziadówA. Mickiewicza (1897). Za jego dyrekcji lubelska scena gościła kilkakrotnie Bolesława Leszczyńskiego, Mieczysława Frenkla, Gabrielę Zapolską, Józefa Kotarbińskiego, Adolfinę Zimajer, a jedną z aktorek z jego stałego zespołu była młoda Stanisława Wysocka. Niestety, mimo że opinia publiczna postulowała, aby nadal kierował on teatrem, Spółka Cywilna (właściciel teatru) uznała, że czas na „nowe twarze”.
Kolejnym dyrektorem, który postawił Teatrowi Zimowemu nową poprzeczkę był Henryk Morozowicz. Po raz pierwszy Lublinianie oglądali sztuki nieznanych tu H. Ibsena, E. Rostanda, I. Kisielewskiego, wreszcie wzbudzającego wielkie emocje St. Przybyszewskiego. Po premierze Złotego runa dyrektor ściągnął na siebie gromy krytyki. Przerażony atakami zdołał wystawić jeszcze Dla szczęściai Matkę. Nie był to repertuar dobrze widziany w mieście i Morozowicz odszedł w wyniku rozpętanej na łamach prasy „kampanii antymodernistycznej”.
Do trójki „wielkich tego okresu” zaliczyć też należy Czesława Ładosia-Wiśniewskiego, który jako pierwszy w Królestwie po złagodzeniu cenzury prewencyjnej porwał się na St. Wyspiańskiego, wystawiając w 1906 r. Wesele, co prawda okrojone przez cenzurę, i Bolesława Śmiałego. Po raz pierwszy lubelska publiczność obejrzała też zakazany dotąd w Królestwie dramat E. Bośniackiej Obrona Częstochowyi Obronę Olsztyna W. Syrokomli. Z dramaturgii obcej pojawiły się Na dnie M. Gorkiego i Brat marnotrawnyO. Wilde’a. Nie wystawiając chodliwych operetek i nie mogąc liczyć na wystarczające powodzenie dramatu, dyrektor dobrowolnie ustąpił ze stanowiska.