Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułhakowa to powieść z wieloma wątkami, postaciami, mnóstwem pytań i tajemnic, dzieło, do którego bez wątpienia istnieje więcej niż tylko jeden klucz. Jednocześnie każdy, kto podejmie się próby scenicznej adaptacji tego tekstu, skazany jest na wybór perspektywy spojrzenia na historię Wolanda i jego świty nawiedzającego Moskwę. Jego przybycie do rosyjskiej stolicy sprawia, że wielu zaczyna tracić poczucie rzeczywistości, w dobrze znaną codzienność wkracza niesamowite, niemożliwe staje się możliwe, pojawia się niepokój, czy świat jest naprawdę takim, jakim zawsze wydawał się być. Od tego wszystkiego niektórzy (dosłownie i w przenośni) zaczynają tracić głowy.
Takie mieszanie prawdy i fałszu, rzeczywistości i fikcji może (choć nie musi) być działaniem szatańskim, takie mieszanie odbywa się też każdego wieczoru w teatrze. Dlatego Artur Tyszkiewicz – reżyser i autor adaptacji Mistrza i Małgorzaty przygotowywanej właśnie w Teatrze im Juliusza Osterwy w Lublinie – postanowił spojrzeć na tekst Bułhakowa właśnie z tak specyficznie pojętej teatralnej perspektywy, uruchomić w teatrze (znów dosłownie i w przenośni) burzącą porządki i hierarchie karuzelę, publiczność umieścić na scenie, a aktorów tam, gdzie zwykle siedzą widzowie.
Monsieur Woland przejąwszy bowiem kontrolę nad moskiewskim Teatrem „Variétés” spełnia zachcianki widowni, dostarcza jej rozrywki, śmieszy i przestrasza, ale przede wszystkim odkrywa jej tajemnice, pokazuje, co ludziom siedzi w głowach. Zorganizowana ułuda teatru, z całym blichtrem i powierzchownością, okazuje się być zatem znakomitą maszynką do tego, byśmy mogli samych siebie poznać, a czasem i zajrzeć pod podszewkę rzeczywistości, by zobaczyć, jak Bóg i szatan potrafią igrać z człowiekiem.
Jarosław Cymerman